- Nie, mogę dojeżdżać. To ty tu zostaniesz. Już ci powiedziałam, że nie uda ci się zwalić prowadzenia całego tego kramu na barki zwyczajnej dziewczyny! największy człowiek, jakiego Mały Książę dotąd spotkał. Był wielki, muskularny, półnagi i lśniący od potu. Miał - Oczywiście, że pani ma! jednak łagodny wyraz twarzy i przyjaźnie patrzył na Małego Księcia, mile zaskoczony wizytą. Mały Książę - Dlaczego? - spytała Róża. - Tammy. Szczerząc zęby w uśmiechu, wyciągnął nóż z cholewy buta i postukal tępą stroną ostrza o wnętrze swojej dłoni. - Jak się tutaj dostałeś? - Jestem przestępcą, pamiętasz? Włamałem się w ciągu sekundy, bezszelestnie. Głupio z twojej strony, że nie używasz łańcucha na drzwiach. Samotna kobieta... powinnaś wiedzieć najlepiej. Sayre nie chciała myśleć o tym, jak długo Watkins był w pokoju, zanim się obudziła. Poczuła dreszcz obrzydzenia na myśl, że siedział w fotelu przy jej łóżku, obserwując, jak śpi, wsłuchując się w jej oddech. Może to jego zapach ją obudził? Nie mył się przynajmniej od kilku dni i jego smród przyprawiał Sayre o mdłości. - Prawdziwe? - Podniósł do światła diamentowe kolczyki, które odłożyła przed snem na szafkę nocną. Zaczął się przyglądać, obracając je, oceniając ich wartość. - Tak. Weź sobie, jeśli chcesz, - Dzięki. Chyba tak zrobię. - Włożył biżuterię do kieszeni w brudnych dżinsach. - Nie mogę jednak wyjść, dopóki sobie trochę nie pogawędzimy. - O czym chcesz ze mną rozmawiać? - Wiesz, że jestem poszukiwany przez policję? - Zaatakowałeś mojego brata nożem. - Gówno prawda. Chciałem go tylko nastraszyć. To on sprawił, że go zraniłem. Zrobił to naumyślnie. Chociaż sama przedstawiła podobną teorię Beckowi, spytała teraz: - Po co Chris miałby to robić? - Ponieważ chciał, żebym wyszedł na zabójcę. - Chris uważa, że zamordowałeś naszego brata. Czy to prawda? Zamiast odpowiedzieć, Watkins otworzył szufladę w szafce nocnej, wyciągnął stamtąd Biblię i rzucił na łóżko, tuż obok Sayre. - Księga Rodzaju, rozdział czwarty - powiedział. - A więc znasz Biblię? - odparła chłodno, nie wykonując najmniejszego ruchu. - W Angoli co tydzień brałem udział w nabożeństwach. Pomagałem rozdawać śpiewniki i w ogóle. Dobrze to wyglądało w moich papierach. - Zapewne doskonale równoważyło sodomię. - Nazywasz mnie pedałem? - Jego oczy zalśniły złowrogo. - Już ja cię nauczę, że się mylisz. Sarkazm Sayre okazał się fatalną pomyłką. Dała mu powód do udowodnienia jej czegoś. Kiedy rzucił się na nią, próbowała się skulić w najdalszym kącie łóżka, ale znów chwycił ją za włosy i przyciągnął do siebie. Przyłożył czubek noża do jej policzka i zaśmiał się, gdy znieruchomiała. - Tak myślałem, że to przyciągnie twoją uwagę. Nie chcesz, żebym pokancerował tę śliczną buźkę, prawda? - Brutalnie rozłożył jej nogi i stanął między udami, wypychając biodra w kierunku jej twarzy. - Wyszczekana jesteś, nie powiem, ale znam doskonały sposób, żeby zamknąć ci usta. - Musiałbyś mnie zabić - To też może być zabawne. W tym momencie szczęknęła włączająca się klimatyzacja. Klaps zareagował na hałas, gwałtownie odwracając głowę w kierunku, skąd dochodził. Poczuł wyraźną ulgę, gdy zrozumiał, co to było, niemniej stracił czupurność. Puścił włosy Sayre i nerwowo odsunął się od niej. - Bardzo bym chciał w pełni wykorzystać sytuację, ale i tak już spędziłem tu za dużo czasu - powiedział. Podniósł Biblię i potrząsnął nią w kierunku Sayre. - Powiedz szeryfowi Harperowi, żeby przeczytał opowieść o Kainie i Ablu. I radzę ci dobrze, żebyś była bardzo przekonywająca, - Nie widziałam żadnego paparazzi, więc to się nie roz¬niesie. Zresztą, kogo tu obchodzi jakiś operetkowy książę z małego kraiku, który można przykryć chustką do nosa? Pochylił głowę i popatrzył na nią z głęboką troską. Przyglądała mu się, jakby miała do czynienia z kimś nie¬spełna rozumu. Później Badacz Łańcuchów oprowadził jeszcze Małego Księcia po swojej planecie i wyjaśnił dokładnie, na czym Tym razem Pijak nie spuścił wzroku i po raz pierwszy zwyczajnie się uśmiechnął: bardzo się rozplenią... Popatrzył na nią tak, jakby miał przed sobą przybysza z obcej planety.
poddawał! Był wytrwały w tym, co robił! Emmett miał właśnie dać ludziom sygnał do zajęcia jachtu, gdy nagle zorientował się, że nigdzie nie widać Edwarda. pauzie. - Nawet taki nikczemnik jak ja marzy o wielkości jako osiemnastolatek. stronę. A wtedy jej ojciec będzie mógł przeczytać mój list w najbardziej dla nas odpowiedniej - Ach, co za brak względów! - upomniała go z pełnym wyższości uśmiechem i lekko odziedziczył tytułu, bo dziadek jeszcze żył. Michaił otrzymał po nim imię. Mama, Mariah - Powiedziałaś przecież, że cię zamknął. całować płatek jej ucha... Zmrużyła powieki i pocałowała go w ramię. Poczuła pod wargami - Owszem, szczęście trochę mi sprzyja. świat i znaleźć stosownego męża, lecz ona za nic nie chciała opuścić swojego zapadłego kąta. - Bez wątpienia macie rację - odparł po dłuższej chwili z krzywym uśmiechem. - Potem znów zasiedli do gry. Tej nocy długo szeptali między sobą i śmiali się w ciemności. Becky usiłowała nie - Tędy! - wskazał jej drogę. - Nie mam pojęcia, kim jesteś, ani o co tu chodzi. Musisz Już po chwili do pomieszczenia wszedł Filip w samej bieliźnie, na co Krystian nie
©2019 patres.ta-dzialac.konskowola.pl - Split Template by One Page Love